Design thinking to nie tylko metoda wielbiona przez branżę kreatywną – to również potencjał na progres, kiedy improduktywizm twórczy bierze górę. O bezkresnych możliwościach tego narzędzia mieli okazję przekonać się uczestnicy studenckiej konferencji projektu FORTHEM, w trakcie grudniowego cyklu konferencji, którzy przez 3 dni prężnie działali na rzecz rozwoju współpracy uniwersytetów 7 państw.

Elementem stałym takich eventów są gry integrujące, które umówmy się – pomagają przełamać dystans, zwłaszcza kiedy uczestnicy programu zamiast spotkać się en face – zmuszeni są działać zdalnie. Z mrówczym zorganizowaniem i niezwykłą dokładnością studenci pracowali w podgrupach, krok po kroku pokonując przeszkody stojące na drodze rozwojowi projektu. Podążając śladami najlepszego detektywa wszech czasów (w razie wątpliwości mowa o tym Panu co mieszkał przy 221B Baker Street) próbowali znaleźć rozwiązania problemów, które przyniosła ze sobą nieproszona pandemia.

Czy się to w pełni udało – ciężko jednoznacznie stwierdzić, niemniej atmosfera towarzysząca temu spotkaniu była wyjątkowa. Międzynarodowy problem przełożył się na umocnienie poczucia transnarodowej wspólnoty, co oczywiście skończyło się wysyłaniem zaproszeń na trip do Walencji – do wszystkich zebranych w zespole projektu. I obietnicą nadania świątecznych pocztówek, które nadal nie dotarły, ale głęboko wierzymy, że któregoś dnia zawitają do naszych skrzynek. Co więcej – otrzymaliśmy must have każdego projektu – kubek z logotypem. Poranny kafej smakuje w nim lepiej niż każda kawa agenta Dale’a Coopera.

Mniej żartem, a bardziej na poważnie przeszliśmy przez różne fazy (odkrywanie, analiza etc.), aż dotarliśmy do etapu researchu, który powinien w sposób odczuwalny przełożyć się na rozwój inicjatywy jaką jest FORTHEM. Trzymajcie kciuki za dalszą współpracę, bo kiedy znów będzie można swobodnie przekraczać granice (bez strachu o komfort swojej egzystencji) – będziemy niepowstrzymani.

 

Tekst: Karolina Konik